Ile waży ludzka dusza

2010-09-02 18:22

Ostatnio wiele się słyszy o NDE - doświadczeniach na progu śmierci. Obejmują one cały szereg doznań u osób, u których doszło do nagłego ustania funkcji życiowych oraz eksterioryzacji świadomości rzekomo poza naszą ziemską rzeczywistość. Najpopularniejsze są opowieści o tunelu, na końcu którego znajduje się świetlista kraina wiecznej radości, w której niedoszli denaci spotykają swoich krewnych. Potem jednak są zmuszeni powrócić z zaświatów na ziemię i to właśnie dzięki nim posiadamy te jakże ciekawe, ale z drugiej strony podejrzane z naukowego punktu widzenia relacje. To, co dla ludzi wierzących jest bowiem dowodem na istnienie życia po życiu, dla naukowców jest zwyczajną iluzją gasnącego mózgu mającą łagodzić emocje związane ze śmiercią. Dziś za siedzibę duszy uznaje się mózg, choć badanie jej sprawia spore kłopoty. Istnieje grupa naukowców, która zajmuje się zgłębianiem tajemnic NDE. W ubiegłym roku pojawiły się nawet na ten temat ciekawe doniesienia, których źródłem byli uczeni z Wydziału Medycznego Uniwersytetu im. George'a Washingtona. Ustalili oni, że w czasie śmierci u badanych przez nich pacjentów dochodziło do nagłego skoku aktywności fal mózgowych. Sugerowali oni, że podobne zjawisko może łączyć się z przypadkami NDE, którym towarzyszą wizje o charakterze duchowym czy też religijnym. Nie udało się natomiast odpowiedzieć, czy w grę wchodziła dusza, czy też nie. Kiedy nie było jednak jeszcze skomplikowanych urządzeń pozwalających na monitorowanie pracy mózgu, pojawiła się idea, aby duszę znaleźć w inny, bardziej oryginalny sposób, a dokładniej rzecz biorąc, zważyć ją. Zadania tego podjął się dr Duncan McDougall. Wierzył on, że tak jak inne "substancje" dusza musi posiadać swą masę, a jej "ujście" w momencie śmierci i związana z tym zmiana wagi ludzkiego ciała mówić będzie nam o tym, ile waży poszukiwany "element". Pozbywając się obaw o etyczne wymiary swego eksperymentu, McDougallowi udało się zwerbować od niego kilku ochotników. Pierwsza szansa na zważenie duszy miała miejsce w 1901 r. kiedy na specjalnie zmontowanej wadze umieszczono dogorywającego suchotnika. Przez kilka godzin notowano ubytek masy ciała, choć miało to przyczyny naturalne. Kiedy pacjent odszedł, McDougall odnotował niespodziewany ubytek 21 gram. "Kiedy ustały procesy życiowe, przeciwległa szala nagle opadła. Było to zdumiewające i wyglądało tak, jakby coś nagle uniosło się z ciała" - zauważył. Tyle miała właśnie ważyć dusza. Do maja 1902 roku MacDougall powtórzył swe badania na kilku innych ochotnikach, którzy umarli na jego wadze. W dwóch przypadkach utrata wagi wynosiła kolejno 10 i 14 g., zaś kolejny z eksperymentów należało przerwać z racji ludzi "nieprzychylnych temu przedsięwzięciu". W przypadku ostatniego z ochotników nie odnotowano wahnięć wagi, co MacDougall tłumaczył krótkim okresem spędzonym na szali przez umierającego. Wierzył on jednak, że tego, co udało mu się zarejestrować nie da się wyjaśnić za pomocą naturalnych zjawisk, zaś utrata wagi musi być związana z opuszczeniem ciała przez "substancję duszy". Przeciwko owym 21 gramom duszy wystąpiła natychmiast naukowa opozycja. Słusznie, jak się okazało, bo McDougallowi wytknięto szereg błędów w czasie eksperymentów, które budziły dodatkowo wielkie emocje i były szeroko komentowane. Niemały udział miały w nim również osobiste przekonania McDougalla. Problemy wiązały się m.in. z ustaleniem dokładnego czasu śmierci pacjentów oraz przypadków poruszenia wagi, kiedy próbowano sprawdzić ich stan. Problemy techniczne i etyczne sprawiły, że McDougall zaczął eksperymentować na psach stwierdzając, że ponieważ nie dochodzi u nich od zmiany wagi, nie posiadają duszy. Mimo obiecujących 21 gram, McDougallowi nie udało się osiągnąć spodziewanych rezultatów. Zmarł w wieku 54 lat jako człowiek, który znany stał się dzięki temu, że zważył, a przynajmniej próbował zważyć, ludzką duszę. Nie mniej jednak znalazł on kilku naśladowców, którzy kontynuowali badania z wykorzystaniem myszy czy owiec. W przypadku tych ostatnich odnotowano nawet zmianę wagi, choć co ciekawe nic podobnego nie udało się ustalić w przypadku kóz i jagniąt. Nikt nie pokusił się jednak o dywagacje na temat tego, czy owce mają duszę.